Sama nie wiem, dlaczego piszę ten tekst. Może chcę uchronić dziewczyny przed popełnieniem głupstwa, ktore ja sama popełniłam.
Teraz mam 15 lat, a wszystko zaczęło się w październiku 2002 roku. Nowa szkoła i otoczenie, było mi bardzo ciężko. Co było powodem tego? Nic innego, tylko to, że byłam gruba. Moim rówieśnikom zaczęło to przeszkadzać, zresztą zawsze tak było. Ciągle ubliżali mi i wyśmiewali się ze mnie. A zapewniam, że to nie jest miłe, gdy o tym pomyślę, aż robi mi się smutno. Ale ta osoba, która jest szczupła, tego nie zrozumie.
Chciałam, żeby to wszystko się jak najszybciej skończyło. Miałam za sobą wiele diet, ale żadna nie pomagała. Przyszedł taki moment, że nie mogłam znieść tych wszystkich obelg. Zaczęłam odchudzanie, ale tym razem miałam silną wolę i motywację. Z każdym dniem coraz więcej ćwiczyłam i mniej jadłam, widziałam efekty, ale nie tylko ja, zauważyła to także rodzina, znajomi i wiele innych osób. Ludzie nie poznawali mnie na ulicy. Każdy, kto mnie zaczepił, pytał się: co zrobilam, że tak schudłam?? Kosztowało mnie to dużo poświęcenia, ale było warto. Zaczęłam przyciągać wzrok najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Odpowiadało mi to, ale odchudzałam się przede wszystkim dla siebie, żeby się dobrze czuć. Rodzice chodzili ze mną do lekarzy dwa razy w miesiącu, żeby porobić wszystkie badania, czy podczas odchudzania nie wpadłam w żadną chorobę. Martwili się o mnie, ale ja ich zapewniałam, że wiem, co robię i że dobrze się odżywiam.
Ale to nie było do końca prawdą. Nasiliły się bardzo bóle głowy, było mi cały czas zimno, chociaż inni chodzili w krótkich rękawkach. Zatrzymała mi się miesiączka. Ja na to nie zwracałam uwagi, bo najważniejsze było to, że jestem szczupła i nic się więcej nie liczyło.
Słodkiego nie jadłam wogóle, a nawet powoli przestałam jeść. Wmawiałam sobie, że mi się nie chce i tak już później zostało. Nieraz chciałam zjeść coś więcej, ale moja psychika "mówiła": nie, pamiętaj o tym, że przytyjesz.
Rodzice widzieli, że jestem bardzo chuda, przypominałam szkielet. Niektórzy śmiali się nawet, że wyglądam jakbym wyszła z Oświęcimia. Mama poszła ze mną do ginekologa. Przyznalam się, że schudłam 40kg (na mój wzrost- 172cm- była to niedowaga) i że ostatnio prawie nic nie jadłam, a po jej minie widziałam, że była w szoku. Przepisała różne tabletki i powiedziała także, że jestem anorektyczką i mam wszystkie objawy tej choroby. Nawet niektóre wyniki badań zaczęły się pogarszać. Ale mi to było obojętne. Najważniejsza była zgrabna figura. Gdy stałam przed lustrem, to widziałam się grubą, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że jestem anorektyczką. Moim rodzicom nie było to obojętne. Zaczęli szukać pomocy u specjalistów, ale to nic nie dawało. Musiałam sama chcieć, ale ja tego nie chciałam.
Po pewnym czasie, zaczęłam dochodzić do siebie. Pokonałam chorobę dzięki rodzinie. Od tamtego czasu minęło pół roku. Nadal jestem szczupła, ale jem już normalnie. Zrozumiałam, że liczy się wnętrze czlowieka, a nie jego wygląd. Pamiętajcie, że zdrowie jest najważniejsze, bo bez niego nie jest się szczęśliwym. Mi się udało i się z tego bardzo cieszę. Ostrzegam wszystkich, żeby nie popełnili tego błędu, co ja, bo to się może źle skończyć- nawet utratą życia.
GWIAZDECZKA