Archiwum 05 lutego 2005


lut 05 2005 Hitoria piekna lecz...tragiczna za strony...
Komentarze: 5

to jest historia która opisuje pewna dzieczyna na stronie nastolatek.pl:

Jest to mój pierwszy art., więc tradycyjnie proszę o troszkę wyrozumiałości. Będzie to historia o miłości, cierpieniu, ale w szczególności o szczęściu...

Gdy miałam 15 lat, poznałam Daniela. Pierwszy raz spotkaliśmy się w parku. Często chodziłam tam na spacery z moim psem. Siadałam zawsze na tej samej ławce. Często go widywałam. Nasze spojrzenia się spotykały, ale brakowało nam odwagi żeby porozmawiać. Podobał mi się. Miał jasne włosy i naprawdę błękitne oczy.

Pewnego dnia podszedł do mnie, długo wtedy rozmawialiśmy. Pamiętam, że spóźniłam się do domu. Moi rodzice nie lubili, gdy wracałam po 22.00, mimo iż były wakacje. Potem bardzo często spotykaliśmy się w tym samym miejscu, aż w końcu któregoś dnia Daniel zaprosił mnie do kina. Była to moja pierwsza w życiu randka i naprawdę się udała. Tego dnia pierwszy raz mnie pocałował.

Zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nie wiedziałam czy to, co do niego czułam, to była miłość. Miałam 15 lat i myślałam, że jestem na to jeszcze za młoda. Daniel też nie powiedział mi, że mnie kocha, ale ja nie miałam mu tego za złe. Sądzę, że tego słowa nie nadużywa się i powinno się to dopiero powiedzieć, gdy jest się tego pewnym...

Byliśmy ze sobą całe pół roku. Myślę, że po tym czasie już byłam pewna swoich uczuć...
Poszłam z Danielem do wesołego miasteczka. Jechaliśmy na świetnej karuzeli i kiedy zatrzymała się na chwilkę na samej górze, Daniel powiedział mi, że mnie kocha... Nigdy nie zapomnę tej chwili, byłam naprawdę bardzo szczęśliwa i mimo moich 15 lat byłam pewna, że to, co nas łączy, to jest właśnie miłość.

Zbliżała się jesień. Padał deszcz i było już bardzo zimno. Zadzwonił telefon. To był Daniel, powiedział, że przyjdzie do mnie za pół godzinki, bo ma dla mnie niespodziankę...
Mineły 2 godziny, a jego nie było. Zaczynałam się denerwować, ale mama powiedziała mi, że na pewno mu coś wypadło i że albo zaraz zadzwoni, albo przyjdzie. Minęły 3 godziny i nie chciałam dłużej czekać. Zadzwoniłam do niego. Odebrała jego siostra. Gdy usłyszała mój głos w telefonie, zapadła długa cisza... W końcu Olka zaczęła płakać. Powiedziała, że Daniela potrącił samochód, że jest w stanie krytycznym i że kierowca był pijany. Byłam w szoku. Mama szybko zawiozła mnie do szpitala. Daniel miał operację...

Odzyskał przytomność... Cały czas płakałam, po prostu nie mogłam opanować łez... Ale on prosił mnie, żebym mu obiecała, że jak on umrze, to ja będę żyła normalnie, że będę szczęśliwa... dla niego.

Chodziłam do szpitala codziennie... Powoli zawalałam szkołę, ale rodzice nie mieli mi tego za złe. Obiecałam im, że jak to wszystko się skończy, to postaram się to naprawić. Powiedziałam im, że teraz najważniejszy dla mnie jest Daniel... Zrozumieli.

Pewnego dnia poszłam do szpitala. Daniel siedział na łóżku. Przed chwilą był u niego przyjaciel. Wyglądał inaczej. Prawie tak jak dawniej. Nie miał już smutnych oczu bez wyrazu. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył. Zawsze, gdy wspominam tamten dzień, widzę jego twarz. Uśmiechniętą...

Gdy wychodziłam ze szpitala, Daniel czuł się dobrze. Wydawało mi się, że jego stan się poprawił. Później dowiedziałam się, że czasami tak bywa, że na krótko przed śmiercią tak właśnie jest…

Reanimowali go 10 minut. Umarł w nocy... Miał za dużo urazów wewnętrznych i pojawiły się jakieś komplikacje.

Załamałam się, ale rodzice byli przy mnie i opiekowali się mną. Zajęłam się szkołą... Uczyłam się jak najęta, to pozwalało mi nie myśleć o nim. Nie wierzyłam, że jeszcze kogoś pokocham. Cząstka mnie umarła razem z Danielem...

Minął rok... Był sylwester. Kumpela namówiła mnie, żebym poszła do niej na imprezę. To słowo było dla mnie takie dziwne, jak nie z tego świata. Nie chciałam iść, ale nie chciałam też siedzieć w domu... Musiałam zacząć jakoś żyć dla niego. Obiecałam...

No i tak poznałam Przemka. On przywrócił mi wiarę w to, że mogę być jeszcze szczęśliwa i że mogę kogoś pokochać. Bardzo długo nie mogłam pogodzić się z tym, że go pokochałam... Nie mogłam, to było coś w rodzaju zdrady... Walczyłam sama ze sobą. Ale jednak po pewnym czasie zrozumiałam, że musze żyć normalnie i że Przemek jest tą osobą, którą mogę pokochać. Pewnego dnia opowiedziałam mu wszystko. Opowiedziałam mu o Danielu. Nic nie powiedział tylko mnie przytulił...

Teraz jestem szczęśliwa. A o Danielu nigdy nie zapomnę. Zawsze będę go kochała i zawsze będzie żył we mnie.


(Jest to prawdziwa historia, naprawdę lecz nie ja to przeżyłam. Ja to tylko próbowałam to opisać. Często się zdarza, że ktoś ważny nagle odchodzi, ale nie warto się załamywać, popełniać samobójstwa, co ostatnio jest... modne. Albo się ciąć, niszczyć siebie. Osoba, o której pisałam, udowodniła mi, że bardzo się cierpi, ale warto żyć, na pewno znajdzie się kogoś, kto nas zrozumie i pokocha. To wymaga czasu, ale czas potrafi wyleczyć rany.

d.k.a : :